Michał Koterski opowiada o nawróceniu. „Bez pomocy Boga już bym nie żył”
– Przyszedł w moi życiu taki dzień że poprosiłem Boga z całego serca – zabierz mi obsesję picia i brania, a zrobię wszystko, żebym już nigdy nie sięgnąć po żadne środki zmieniające świadomość. Minęły od tamtej pory już ponad cztery lata w trzeźwości – opowiada aktor Michał Misiek Koterski.
To właśnie Bogu dziękuje, że pomógł mu wyrwać się z nałogów i mocno stanąć na nogi. Gdy na pierwszą rocznicę abstynencji, wedle zwyczaju zdmuchiwał świeczkę, pomyślał życzenie, i poprosił Boga, żeby już nigdy nie wrócił do alkoholu i narkotyków. Zdmuchując drugą świeczkę pomyślał, żeby teraz Bóg pomógł mu znaleźć miłość życia i założyć rodzinę. – Trzy tygodnie później poznałem Marcelę. To było jak strzała amora. W dodatku Marcela nie pije alkoholu, po prostu tak została wychowana, to był dla mnie znak ze bede czul się przy niej bezpiecznie – wyznaje. I dodaje, że takich znaków wciąż dostaje bardzo wiele.
Ale nie zawsze jego relacja z Bogiem była klarowna. – Miałem mu wiele za złe – Boże gdzie byłeś, w najtrudniejszych dniach mojego życia? Gdy dotykałem dna? Teraz wiem, że on wcale mnie nie opuścił. Był ze mną i niósł mnie na swoich barkach, tak jak w tej przypowieści, dlatego wtedy widziałem tylko jeden ślad na piasku. Myślę że Bóg doświadcza nas także przez cierpienie, aby docenić i zrozumieć co w życiu jest na prawdę ważne. Bogu zawdzięczam życie, bo bez jego pomocy prawdopodobnie już by mnie nie było.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.